Serdecznie zapraszam Was do przeczytania mojej rozmowy z panią Katarzyną, która opowiedziała mi między innymi o tym, jak narodził się pomysł na Skirt Story oraz jakie są największe zalety kreatora spódnic!
MOJA MARKA SKIRT STORY – KATARZYNA BŁACHUT I JEJ KREATOR SPÓDNIC
Justyna Ziembińska-Uzar, Kupuję Polskie Produkty: Pani Katarzyno, czy pamięta Pani pierwszą własnoręcznie uszytą spódnicę?
Katarzyna Błachut, Skirt Story: Pierwszej własnoręcznie uszytej spódnicy nie pamiętam, ale pierwszą własnoręcznie skrojoną i później uszytą, to i owszem (śmiech). Nie wiem, czy powinnam dalej mówić, bo mi trochę wstyd. Przyznaję, wyszła z tego tragikomedia. Tragizm tej spódnicy polegał na tym, że była to jedna z gorszych pod względem jakości rzeczy, jakie kiedykolwiek stworzyłam - metki logo Skirt Story bym do niej nie przyszyła. A dlaczego komedia? Bo byłam z tej spódnicy szalenie zadowolona. Z dumą nosiłam ją przez wiele miesięcy, nie widząc - o zgrozo! - niezliczonej liczby defektów, które ta spódnica miała. Trzymam ją zresztą do dziś, i na pewno nie wyrzucę. Czasem pokazuję ją przyjaciółkom na babskich spotkaniach, i zawsze wtedy pada komentarz: "Nie, to nie mogłaś być ty!". Obecnie ta spódnica leży na dnie szuflady. Nie założę jej już nigdy, ale ma dla szczególne znaczenie. Ilekroć na nią patrzę, widzę, gdzie byłam kiedyś, a gdzie jestem teraz. Ta spódnica to naoczny dowód na to, że systematyczność, lata samodoskonalenia, wiele często nieudanych prób, prowadzą nas do perfekcji. Z techniką człowiek się nie rodzi, to trzeba wypracować.
Warto wspomnieć, że jeżeli chodzi o szycie, to jest Pani samoukiem.
Tak, to prawda - nie mam branżowego wykształcenia. Jestem po … ekonomii (śmiech). Przez lata z krawiectwem czy z przemysłem odzieżowym nie wiązałam żadnych planów. To raczej moja siostra - bardziej niż ja - wykazywała zainteresowania modą. Miała do tego smykałkę, lubiła tworzyć. Mnie interesowały bardziej podróże, obce kultury, fotografia.
W domu oczywiście była maszyna do szycia, bo w tych czasach mamy szyły sukienki dla swoich córek; a nas było trzy dziewczyny. Została "zapożyczona" od cioci, która jej nie używała, a gdy ja z siostrami weszłyśmy w wiek nastoletni, okres "zapożyczenia" uległ przedłużeniu. Bezterminowo. Szyłyśmy sporo, głównie przerabiałyśmy stare ubrania, czasem korzystałyśmy z gotowych wykrojów. Ale o nie było trudno. Podobnie jak o tkaniny. Pamiętam, że marzyłam o białych spodniach. Mama użyczyła materiału. I tak oto moje pierwsze, idealne, białe spodnie powstały z sukni ślubnej mojej mamy (śmiech). Szycie, krawiectwo towarzyszyło mi przez pewien okres w życiu, był to jednak bardziej dodatek do innych aktywności, wtedy nie traktowałam tego poważnie. Myślę, że prawdziwy zwrot nastąpił wiele lat później. Po moim powrocie z Chin.
W Chinach pracowała Pani jako kontroler jakości jednej z polskich marek modowych, dzięki czemu - jak się domyślam - mogła Pani poznać branżę odzieżową od zupełnie innej strony...
Zgadza się. W Chinach spędziłam całe trzy lata. Zebrałam dużo cennych doświadczeń, poznałam branżę oraz zupełnie obcą mi kulturę, nauczyłam się, jak prowadzić biznes z Chińczykami. Darzę ten okres szczególnym sentymentem. Patrząc z perspektywy czasu, myślę, że zaważył na tym, co się później zmieniło w moim życiu.
Jeszcze dziesięć lat temu w mojej szafie wisiała tylko jedna spódnica. Zakładałam ją tylko na rozmowy kwalifikacyjne. Życie w Chinach jakoś to wszystko odmieniło. Może trudno w to uwierzyć, ale właśnie tam odkryłam, jak różnorodne mogą być spódnice. W Polsce dostępne wtedy były najczęściej ołówkowe, szarobure, i - co dla mnie stanowiło zawsze największy problem - zawsze zbyt krótkie. Wszystkie ponad kolano, a ja mniej niż 63 centymetry nigdy nie zakładam.
Jakie były te spódnice w Chinach?
W Chinach te spódnice były inne. Kolorowe, rozkloszowane, falujące, warstwowe… Dostępne były przeróżne fasony i spory wybór wersji midi. Miałam tam swoją ulubioną chińską markę. Robiłam też zakupy na night marketach. A potem paradowałam w tych swoich zdobyczach po mieście. Wtedy właśnie zakochałam się w spódnicach. Mocno wierzę, że ubrania które nosimy bezpośrednio wpływają na to, kim się stajemy i jak się czujemy. Nosząc spódnice, dosyć wyraźnie czułam tę wewnętrzną siłę, jaka płynie z kobiecości. Myślę, że wtedy właśnie zaczęło powstawać Skirt Story. Tyle, że ja jeszcze nie miałam o tym pojęcia.
Kiedy pomysł na Skirt Story się wykrystalizował?
Nie nastąpiło to nagle. To był proces. Wszystko działo się trochę jak w książce, a ja - jako główny bohater - przechodziłam z jednego rozdziału w drugi, nie znając zakończenia. Niewinne hobby krawieckie powoli przemieniało się w pasję. Fascynował mnie świat tkanin. Różnorodność faktur, kolorów i wzorów. To, jak zachowywały się na sylwetkach w zależności od kroju. Fascynowała mnie też konstrukcja. Do dziś uważam, że tworzenie płaskich form odzieżowych jest pewnego rodzaju magią, w wyniku której nagle z płaskiego wykroju powstaje trójwymiarowa bryła. Konstrukcja w całym tym zestawie tkaninowo-szyciowym ekscytuje mnie najbardziej. Kochałam już spódnice i zarażałam tą miłością inne kobiety. Te emocje zadowolonych klientek, ich reakcje po przymiarkach... Ten błysk w oku, kręcenie się przed lustrem i rzucanie mi się potem na szyję z radości - nie, nie zmyślam, tak się często zachowują panie zadowolone ze swoich ubrań szytych na miarę... Czułam w tym wszystkim olbrzymi sens.
Własną firmę chciałam mieć odkąd pamiętam. Ale nie za wszelką cenę. Nie chciałam powielać schematów: kolejny sklep spożywczy, kolejny fryzjer. Pragnęłam czegoś unikatowego. Wiedziałam również, że decydując się na biznes musi to być dziedzina, która mnie pochłonie, której będę mogła się oddać. Inaczej robiłabym to byle jak, a to nie w moim stylu. Musiała to być branża, która umożliwi mi doskonalenie własnych umiejętności, ale w której jednocześnie będę mogła pracować dla innych ludzi. Każda zadowolona klientka to mój osobisty sukces.
No i któregoś dnia, patrząc na te kręcące się przed lustrem z błyskiem w oku panie, zobaczyłam, że dzieje się Skirt Story. Skirt Story to opowieść o kobietach, które zakładając własnoręcznie zaprojektowaną spódnicę, z podniesioną głową, w pełni świadome swojej kobiecości i siły, jaką z niej mogą czerpać, kroczą przez życie. Moje klientki to kreatorki nie tylko swoich spódnic, ale również swojej rzeczywistości. Każda z nich jest inna, każda z nich ma inną historię i każda z nich projektuje inną spódnicę.
Skirt Story to chyba pierwszy w Polsce kreator spódnic. Proszę powiedzieć, jak działa, jakie są jego zalety. Czy trudno przy jego pomocy zaprojektować spódnicę marzeń?
Pierwszy chyba nie, ale na pewno jedyny tak rozbudowany i tak realistycznie pokazujący efekt końcowy.
Samo projektowanie za pomocą kreatora jest banalnie proste i podzielone zostało na trzy etapy, dodatkowy etap czwarty to już tylko podanie wymiarów sylwetki. Wszystko odbywa się dokładnie tak, jak to wygląda przy szyciu na miarę, z tą różnicą, że tworząc projekt na ekranie komputera, możemy to zrobić relaksując się na własnej sofie. Plusem są też wizualizacje, które są bardzo realistyczne. Przy szyciu u krawcowej często takiej możliwości nie mamy, a niekiedy trudno nam sobie wyobrazić, jak w ostateczności będzie układał się wzór tkaniny.
Najważniejszy jest wybór fasonu. Potem każdy fason można dowolnie modyfikować, korzystając z opcji dostępnych w kreatorze: paski proste, karczki, szlufki, kieszenie kryte w szwach lub naszywane, cięcia pionowe czy poziome, lamówki, zapięcia na guziczki.
Kolejny krok to wybór tkaniny. Tutaj można naprawdę zaszaleć, ponieważ w kreatorze jest ich całkiem sporo. Można zaprojektować spódnicę z jednego rodzaju tkaniny, można połączyć ze sobą dwa różne wzory albo wybrać tkaninę wzorzystą plus gładką. Kreator jest tak zaprogramowany, że nie połączy tkanin, które ze względu na technologię szycia do siebie nie pasują, np. delikatnego batystu z grubą dzianiną.
Etap trzeci w zasadzie można pominąć, ponieważ projekt spódnicy jest już gotowy. Dobrze jest jednak wykorzystać wszystkie możliwości, jakie daje kreator. Na tym etapie można powymieniać niektóre części składowe spódnicy, np. zmienić kolor tkaniny na pasku, dobrać kolor podszewki, kolor zamka lub guzików. Ja osobiście gorąco polecam dekorowanie również wewnętrznej strony swoich spódnic.
Spódnice szyjemy na miarę. Każda traktowana jest indywidualnie. Mamy świadomość, że tworzymy wyjątkową rzecz dla wyjątkowej kobiety. Dlatego wszystko zaczyna się od formy – osobny wykrój dla każdej klientki. To daje gwarancję poprawnego układania się spódnicy. Współpracuję ze wspaniałą krawcową z wieloletnim doświadczeniem. Obie kochamy szycie. Jakość stawiamy na pierwszym miejscu. Praca organizowana jest w ten sposób, że zamówienia danej klientki obsługiwane są zawszę przez tę samą osobę, dzięki czemu podnosimy standardy, uczymy się klienta, bierzemy pod uwagę jego wskazówki i preferencje. Klientka z kolei ma gwarancję otrzymania produktu do którego się przyzwyczaiła.
Opakowanie też jest ważne. Uważam, że tak wyjątkowy produkt wymaga eleganckiej oprawy. Takie są właśnie nasze pudełka. Można je później wykorzystać do przechowywania różnych bibelotów, ponieważ są dosyć wytrzymałe.
Spośród ilu fasonów i tkanin aktualnie mogą wybierać osoby chcące skorzystać z kreatora spódnic?
W kreatorze dostępnych jest dwanaście różnych fasonów spódnic, co w połączeniu z możliwością ich modyfikowania daje nieskończoną liczbę fasonów do uszycia. Na pewno każdy typ sylwetki będzie mógł wybrać coś dla siebie. Wszystkie fasony są opisane na stronie. Ja też doradzam w wyborze, jeżeli panie mają wątpliwości. Znam każdy milimetr tych spódnic. Wszystkie zaprojektowałam sama, wszystkie testuję na własnej skórze. Potrafię przewidzieć, jak dany fason ułoży się na różnych typach sylwetki lub w zależności od rodzaju zastosowanej tkaniny.
Są fasony bardzo mocno rozkloszowane, doskonale sprawdzające się w tańcu jak "Dancing Queen" czy "The Only One". Klasyczna spódnica ołówkowa "Bo we mnie jest seks" czy uniwersalne: "Ponadczasowy" lub "Modny Minimalizm" – te spódnice mają niewiele fałd i decydują się na nie głównie panie o typie figury gruszka lub klepsydra. Każdy z tych fasonów jest dla mnie szczególny i każdy posiada unikatową nazwę. Nadając nazwy spódnicom, starałam się oddać efekt, jaki tworzą na sylwetce lub emocje, jakie towarzyszyć mogą jej właścicielce. Na przykład "Kwintesencja Kobiecości", model krojony z połowy koła, polecam praktycznie każdej kobiecie, ponieważ nadaje sylwetce niezwykłej lekkości, albo "Jej Wysokość Smukłość" – to jest chyba moja ulubienica, w niej wydajemy się być wyższe i szczuplejsze.
Tkanin w kolekcji jest sporo i regularnie ich przybywa. Staram się dbać o różnorodność oraz kompletność oferty. Próbuję trafić w różne gusta i potrzeby Polek. Tkaniny są o różnych składach i przeznaczeniu. Wszystkie natomiast cechuje wysoka jakość. Wkładam sporo pracy w dobór dostawców. Współpracuję z firmami z Włoch, Hiszpanii, Polski, Holandii. Najwięcej jest tkanin bawełnianych oraz z włókien mieszanych: wiskozowo-bawełnianych, wiskozowo-poliestrowych, latem króluje len, zimą i w okresach przejściowych - włoska wełna lub aksamit polskiego pochodzenia. Mamy nawet koronki! Kolekcja tkanin w tej chwili jest na tyle rozbudowana, że z łatwością można projektować spódnice na różne okazje: kolorowe, we wzory na co dzień lub gładkie i eleganckie na oficjalne spotkania czy do pracy w biurze. Zależy mi również na tym, aby były to tkaniny w różnym przedziale cenowym, tak aby spódnice Skirt Story mogły być dostępne dla szerokiego grona klientek.
Co w przypadku, jeśli źle się wymierzyłyśmy i w kreatorze podałyśmy złe wymiary, przez co finalny produkt źle na nas leży?
Trzeba taką sytuację jak najszybciej do nas zgłosić. Regulamin Skirt Story przewiduje prawo do poprawek spódnicy, jeśli jest to możliwe. Poprawki wykonujemy na nasz koszt. Wiadomo - rozszerzyć lub wydłużyć będzie trudno. Ja jednak wychodzę z założenia, że należy rozmawiać. Wiele problemów da się rozwiązać. Takie sytuacje się zdarzają, ale na szczęście bardzo rzadko. Jeżeli błąd jest ewidentnie po naszej stronie, to szyjemy model od nowa. Nie zostawiam klientek z problemem,
W Skirt Story znajdują się także gotowe modele, które można zakupić od ręki, prawda?
Tworząc kreator, zdawałam sobie sprawę, że nie każda pani zdecyduje się na tego typu usługę. Nie chodzi tu o dłuższy czas oczekiwania na spódnicę. Zakupy tego typu niosą za sobą pewne ryzyko. Ponieważ jest to produkt personalizowany, klientce nie przysługuje prawo do zwrotu. Wiem, że niesie to za sobą spore ograniczenia.
Moim pragnieniem było oferowanie spódnic dla jak najszerszego grona klientek. E-sklep powstał dla pań, którym kreator wydaje się fajną sprawą, ale najpierw chciałyby poznać fasony i wybrać swój idealny. Sklep oferuje standardową rozmiarówkę od 34 do 44. Modele z e-sklepu nie podlegają personalizacji, nie można w nich zmieniać długości czy obwodu talii, można je natomiast zwracać.
W tej chwili jest już sporo spódnic dostępnych. Brakuje jeszcze kilku fasonów. Na pewno pojawią się wkrótce w e-sklepie, tak aby każdy fason z kreatora dostępny był w ofercie regularnej. E-sklep będzie pomocny również w momencie kiedy pojawią się projekty spódnic, które z różnych przyczyn nie będą umieszczane w kreatorze.
Niedawno w sprzedaży pojawił się nowy model spódnicy…
A i owszem - ołówkowa z dzianiny, czyli najwygodniejsza spódnica świata! (śmiech). To moje najnowsze dzieło i jednocześnie spódnica moich marzeń… Projekt zakładał stworzenie spódnicy dla zabieganych; wygodnej w użytkowaniu i łatwej w konserwacji. "Najwygodniejsza" rzeczywiście taka jest. Powstała z dzianiny, więc nie blokuje ruchów i eksponuje kobiece kształty. Szeroka guma w pasie ułatwia dopasowanie do sylwetki. Ta spódnica jest bardzo wygodna: założenie zajmuje kilka sekund, po praniu nie trzeba prasować - wystarczy jedynie wyrównać poziome marszczenia i suszyć na płasko, jak sweterki. Zimą jest w niej cieplej niż w rozkloszowanych, bo przylega blisko ciała. Przy tym jest bardzo seksowna! Doskonale pasuje do dłuższych kardiganów, których spora oferta dostępna jest w sklepach.
Intuicja mi podpowiada, że nowości w tym roku będzie więcej.
To prawda. Planuję sporo nowości. Na pewno chciałabym rozszerzyć kolekcję tkanin o te cieńsze, bardziej lejące, wiskozowe, ponieważ zdecydowanie brakuje ich w ofercie, a wiele kobiet jest stworzonych do noszenia tego typu tkanin. Na pewno pojawią się też nowe fasony. Planuję także coś specjalnego, ale o tym jeszcze cicho sza! Nie chcę póki co zdradzać szczegółów. Skirt Story w każdym razie na pewno pozytywnie zaskoczy klientki.
Z którego modelu spódnicy jest Pani najbardziej dumna?
Wszystkie są dla mnie ważne, ale jeden szczególnie, ponieważ wymagał sporego wysiłku, aby udostępnić go dla naszych klientek w wersji szycia na miarę. Przez chwilę nawet wątpiłam, czy się uda. Myślę o spódnicach plisowanych. Wcześniej martwiłam się, że solejki będą tylko w produkcji masowej. A tu taka miła niespodzianka. Nawiązałam współpracę z pracownią wykonującą plisowanie tkanin w pojedynczych egzemplarzach. Dzięki temu marzenie moje i wielu pań się spełniło. Nasze solejki są nieco inne niż te dostępne na rynku, ponieważ są szyte na bazie połowy koła. Wyróżniają się również szerokością plisy. I - co najważniejsze - taką solejkę można sobie sprawić w dowolnej długości lub o dowolnym obwodzie talii. W kolekcji tkanin tkaniną idealną na solejkę jest "Elegancka Każdego Dnia", dostępna w kilku kolorach. Dla pań kochających plisowane wzory również znajdzie się kilka propozycji. Trzeba tylko wybrać tkaninę z domieszką włókna sztucznego. Solejki spotkały się ze sporym entuzjazmem klientek i w tej chwili są - obok fasonu "Jej Wysokość Smukłość" i "Kwintesencja Kobiecości" - najczęściej zamawianym modelem.
Wiem, że ma już Pani grono stałych, zadowolonych klientek. Co - z ich perspektywy - jest największą zaletą kreatora spódnic? Jakie problemy ubraniowe pomógł im rozwiązać?
Zacznę od tego, że szycie na miarę rozwiązuje większość problemów ubraniowych. Jednocześnie zwalcza problem nadprodukcji ubrań, z którym obecnie się borykamy, ponieważ nie szyje się ubrań, które na nikogo nie pasują.
Jest niewielki procent ludzi o idealnych proporcjach; mówiąc "idealne", mam na myśli pokrywające się z tabelami rozmiarów. A wiadomo, że życie nas zmienia. Proporcje sylwetki się zmieniają, przybywa kilogramów tu i tam. Różnimy się wzrostem. Rodzaj wykonywanej pracy również ma wpływ na to, jak wyglądamy, np. praca przy komputerze niestety często powoduje, że się garbimy. Niektórzy mają wady postawy i problemy z kręgosłupem.
Najczęściej do Skirt Story trafiają panie, które twierdzą, że "w sklepach nic nie ma", gdyż najzwyczajniej nie mogą na siebie dopasować tych krojonych na klasyczne sylwetki ubrań.
Kreator na pewno przyciąga możliwością dowolnego dobierania długości. Są klientki, które eksperymentują i zawsze wybierają inną długość, zależnie od fasonu. Inna grupa z kolei ma swoją idealną długość i to się u nich nigdy nie zmienia. Zmieniają się jedynie fasony i tkaniny. Najliczniejszą grupę moich klientek stanowią panie o wzroście około 160 centymetrów albo powyżej 175 centymetrów, co mnie nie dziwi, bo wzrost ma ogromny wpływ na konstrukcję, zwłaszcza modeli taliowanych. Z kreatora chętnie korzystają także panie posiadające sporą różnicę biodra-talia i pragnące któregoś z modeli bardziej dopasowanych. Taka sylwetka nie ma szans ubrania się w sieciówce, chyba że wybierze model z dzianiny. Coraz częściej projektowane są spódnice na karczkach, co mnie bardzo cieszy. Na takie rozwiązania decydują się panie niskie albo te pragnące modelować okolice brzucha.
Pani Katarzyno, spódnice na ten moment można zamawiać wyłącznie online. Czy ma Pani w planach - w niedalekiej przyszłości - uruchomienie również sklepu stacjonarnego, w której profesjonalna krawcowa będzie mogła wziąć z klientki miarę i w którym można by przymierzyć dostępne w kreatorze fasony?
Tak, moim marzeniem i głównym kierunkiem rozwoju jest pracownia w Krakowie, w której mogłabym osobiście spotykać się z klientkami. Bezpośredni kontakt jest dla mnie nieoceniony. W tej chwili rozmawiamy drogą mailową czy poprzez media społecznościowe. Zbieram uwagi dotyczące wysyłanych produktów. Pytam również o pragnienia moich klientek. Taka forma komunikacji ma jednak swoje ograniczenia, bezpośredni kontakt na pewno by to ułatwił.
Sporym plusem byłaby również możliwość obejrzenia tkaniny - mimo że w tej chwili można zamówić próbki, zmierzenia fasonu przed podjęciem decyzji. Myślę, że powstawałoby coraz więcej nowych modeli. Mnie zaś pracownia pomogłaby w rozszerzeniu asortymentu, tworzeniu modeli trudniejszych, wymagających większej precyzji, i dokładnego dopasowania do sylwetki.
Mocno trzymam kciuki, żeby udało się Pani jak najszybciej otworzyć atelier w Krakowie! Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego!
Ja również dziękuję za rozmowę i serdecznie zapraszam do odwiedzenia Skirt Story!
www.skirtstory.pl
- Justyna
Cześć,
OdpowiedzUsuńAle cudowny pomysł. Kasia wydaje się niesamowicie zaangażowaną osobą, pełną pasji. Każda osoba, która zachęca innych do bliższego zapoznania się z krawiectwem jest na wagę złota :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Kasia