Marie Zélie - stylowa, lecz skromna odzież. Rozmowa z Krzysztofem Ziętarskim, twórcą marki

14 listopada 2016

Kiedy mężczyzna wkracza do świata mody damskiej, może odnieść albo spektakularny sukces, albo ponieść wielką porażkę.

Patrząc na to, z jak pozytywnym odbiorem spotyka się nowa polska marka odzieżowa – Marie Zélie – którą z myślą o swojej żonie powołał do życia Krzysztof Ziętarski, o porażce mowy być nie może.

Sukienek czy spódnic o fasonach z aktualnej kolekcji Marie Zélie próżno szukać w popularnych sieciówkach, prędzej można by się na nie natknąć w second handach lub w szafach przedwojennych elegantek. Marie Zélie – w opozycji do aktualnych trendów – proponuje kobietom ubrania skromne, ale eleganckie i jednocześnie wygodne na co dzień; ubrania o klasycznych, ponadczasowych fasonach, uszyte z naturalnych materiałów wysokiej jakości, które mają posłużyć więcej niż jeden sezon. Ubrania, w których każda klientka ma czuć się kobieco – bez nadmiernego odsłaniania ciała. Ubrania, które będą szyte w Polsce.

Sukienki Marie Zélie – jakże odmienne od tego, co oferują znane marki – wzbudzają duże zainteresowanie, czego doświadczyłam osobiście. Kiedy na weselu przyjaciół zjawiłam się w rozkloszowanej sukience Melia o przepięknym kwiatowym wzorze i z efektowną szarfą w pasie, zachwytom (wcale w tym momencie nie przesadzam) znajomych nie było końca. Komplementowano dość nietypowy jak na obecne czasy fason i narzekano, że takich sukienek nie można znaleźć w sklepach, a te, które są dostępne, nie do końca nadają się na specjalne okazje i rodzinne uroczystości…

Zapraszam Was do przeczytania mojej rozmowy z panem Krzysztofem, z której dowiecie się między innymi, dlaczego postanowił wkroczyć do niełatwego świata mody i jakie ma plany na rozwój marki.
TO MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ
NAJPIĘKNIEJSZE POLSKIE SUKIENKI, CZ. I

Chcemy, aby nasze klientki z radością do nas wracały...
rozmowa z Krzysztofem Ziętarskim, twórcą marki Marie Zélie


Kupuję Polskie Produkty: Za marką Marie Zélie stoi – co nie zdarza się często w świecie polskiej mody – mężczyzna. Mąż, ojciec, fotograf. Jak to się stało, że postanowił Pan, bez wcześniejszego doświadczenia w branży odzieżowej, zająć się stworzeniem własnej marki modowej?
Krzysztof Ziętarski: Pomysł dojrzewał od 2013 roku, kiedy to zainteresowałem się klasyczną męską elegancją – poznałem jej podstawy, a także znaczenie materiałów, z których wykonane są ubrania. Wiedzą tą naturalnie dzieliłem się z żoną. Kiedy jednak zaczęliśmy szukać kobiecych ubrań uszytych z naturalnych tkanin, wybór okazał się dużo mniejszy: w modzie damskiej trudniej o ubrania w klasycznych krojach z dobrych materiałów.

Doszła do tego kwestia ogólnych zasad rządzących strojem i elegancją, które współcześnie są niemalże zapomniane. Wiele o tym dyskutowaliśmy, a moja żona postanowiła zrezygnować z noszenia spodni i spróbować znaleźć sukienki i spódnice godne mamy gromadki dzieci. Takie, w których nie będzie się czuła skrępowana odsłanianiem tego, co niekoniecznie musi być publicznie odsłonięte.

Zasady biznesowego dress code'u nadal przechowują wiele z tych wymogów i ubiór biznesowy zgodny z nimi jeszcze można znaleźć. Trudniej jednak o ubrania o bardziej codziennym, nieformalnym charakterze, które również mieściłyby się w tych kryteriach.

Skoro wybór w sklepach jest ograniczony, pozostawało samemu zapełnić tę lukę. W połowie 2015 roku zacząłem realizować swój pomysł. Początkowo brakowało mi doświadczenia w tej branży, jednak tu bardzo pomocni byli znajomi i rodzina pracujący w branży, którzy mogli podzielić się kluczową wiedzą, na tyle, by mój pomysł mógł przejść do fazy realizacji.

Finalnie w czerwcu 2016 roku ruszyliśmy ze sprzedażą pierwszej kolekcji, wkrótce pojawiła się druga, a aktualnie planujemy sporo nowości na najbliższe miesiące. Branża jest bardzo ciekawa, choć niełatwa, jednak doświadczenie z moich dotychczasowych przedsięwzięć pozwala sprawnie iść do przodu, by móc zaoferować naszym klientkom jak najlepiej dopasowane do ich potrzeb kobiece ubrania.
A jak się Pan czuje w świecie mody? Spotyka się Pan ze stereotypowymi komentarzami, według których mężczyzna nie można znać się na modzie damskiej, bo przecież nie odróżnia spódnicy od sukienki?
W tym miejscu chciałbym mocno podkreślić, że nie jest tak, jakoby samotny mężczyzna postanowił narozrabiać w świecie kobiecych strojów. Od samego początku miałem ogromne wsparcie mojej żony, a cały pomysł jest w zasadzie wspólny – narodził się z długich rozmów poruszających najróżniejsze aspekty. Dużą pomocą była dla mnie rodzina i znajomi – zwłaszcza osoby, które pracują w branży modowej i zechciały się podzielić swoim doświadczeniem. Jeszcze przed startem sklepu do zespołu MZ dołączyła Marysia, którą poznałem dzięki poleceniu wspólnego przyjaciela (tak działa networking!). W 100% podzieliła ona nasze wartości i wypracowywaną filozofię marki – sama od wielu lat nosi tylko sukienki i spódnice (i pisze o tym na stanowczo zbyt rzadko aktualizowanym blogu swieczek.pl). Marysia wniosła do firmy nie tylko autentyczne zainteresowanie i praktyczną wiedzę na tematy modowe, ale także kobiecą intuicję, która pozytywnie wpłynęła na nasze strategie marketingowe i planowaną ofertę. Dalej, ogromną podporą jest moja siostra Agata, często drugi fotograf na sesjach MZ (agatazietarska.pl). Wreszcie, nasza modelka Paulina (www.kapuczina.com) ma ogromny wpływ nie tylko na kształt fotografii, ale także dzieli się swoimi cennymi sugestiami na temat kolejnych produktów. We współpracy w tak wspaniałymi kobietami MZ tworzy firmę prężnie działającą i harmonijnie godzącą umiejętności i wiedzę każdej z osób.

Czy było coś, czego się Pan obawiał przed debiutem marki na rynku?
Istniała niepewność co do zainteresowania klientek naszym pomysłem i propozycjami. Poza własną intuicją mieliśmy dość szerokie rozeznanie wśród bliższych i dalszych znajomych i nieznajomych, a także badanie rynku, które wskazywało na potencjalny pozytywny odbiór. Jednak dopóki nie spróbuje się faktycznie sprzedać całego pomysłu, opracowanego w formie działającego sklepu z dobrą ofertą – niepokój o powodzenie pozostaje. Pierwsze kolekcje szczęśliwie potwierdzają, że nasz pomysł faktycznie zaspokaja nie tylko nasze potrzeby, ale jest spore grono pań, które czekały na podobną ofertę. Aktualnie poszerzamy ofertę i dostajemy bardzo pozytywny odzew od klientek, więc obawa o popyt w dużej mierze została już rozwiana.
Czym Marie Zélie chce się wyróżnić na tle innych marek?
Staramy się wyróżniać tym, co najważniejsze – to znaczy zarówno jakością naszych produktów, jak i poziomem obsługi klienta. Oczywiście nie uważamy, że jesteśmy w tym jedyni i wyjątkowi – jest wiele marek i firm, które hołdują podobnym wartościom. Po prostu ustaliliśmy pewne zasady, których się trzymamy. Jest wśród nich zarówno stawianie na jakość wykonania: począwszy od wyboru materiału aż po wykończenie detali, ale także produkcja w całości polska. Istotna jest też systematycznie poszerzana rozmiarówka – w najnowszej dostawie jest to zakres od 32 do 46. Zamierzamy także budować jak najszerszą ofertę, tak, aby można było znaleźć stroje na każdą okazję: od wielkich wyjść po pracę i codzienne, domowe działania. Dzięki sugestiom naszych klientek planujemy jak najszybciej zbudować linię macierzyńską, z odzieżą ciążową i do karmienia, a także z modelami dziecięcymi, kierowanymi do najmłodszych elegantek. Ważny jest też dla nas kontakt z klientem, budowanie szczerej relacji, szybkie i efektywne odpowiedzi na wszelkie zapytania. Chcemy, aby nasze klientki z radością do nas wracały.

Dlaczego stawiacie na naturalne materiały?
Ze względu na ich wyższą jakość i komfort używania. Obecnie szyjemy przede wszystkim z bawełny o rozmaitej gramaturze, na zimę chcielibyśmy wprowadzić także wełnę. W przyszłości nie wykluczamy innych tkanin, na przykład jedwabiu. Z drugiej strony, nie odżegnujemy się od tkanin sztucznych (nie mylić z syntetycznymi), takich jak wiskoza.

Od początku działalności przyświeca Wam hasło „stylowa, lecz skromna odzież”. W czym ta skromność się przejawia?
Jak mawiała Coco Chanel: "Moda przemija, lecz styl pozostaje". Nasze ubrania mają służyć latami, stanowić uniwersalną, pasującą do wielu okazji bazę. Skromność zaś rozumiemy jako ubiór elegancki, stosowny do okazji, spełniający wymogi formalnego dress code'u. Chcemy pokazać, że również w takich ramach można wyglądać pięknie i kobieco. Nie bez znaczenia jest także swoista patronka naszej firmy – skromna koronczarka, a także święta Kościoła katolickiego: Zelia Martin. Chcieliśmy przybliżyć tę postać, przede wszystkim jako kobietę, która godziła pracę zawodową i macierzyństwo, a także była niejako związana z przemysłem tekstylnym (bywa nazywana patronką krawcowych).
Co możemy znaleźć w Waszej aktualnej kolekcji?
Proponujemy naszym klientkom koszule, spódnice i sukienki – choć nie ukrywamy, że te ostatnie są naszym sztandarowym produktem. Do koszul i spódnic zamierzamy wrócić w przyszłym roku, proponując nowe fasony. Natomiast obecnie pracujemy nad naszymi dwiema sukienkami: Melia jest obecnie doszywana w dotychczasowych i nowych kolorach, zaś nowe kolory Dafne prawdopodobnie pojawią się na wiosnę. Chcemy oczywiście wprowadzać także nowe modele sukienek, w tym takie, które moglibyśmy zaproponować kobietom spodziewającym się dziecka oraz karmiącym.

Gdy pierwszy raz trafiłam na stronę internetową marki, moją uwagę zwróciły przede wszystkim delikatne pastelowe kolory sukienek i spódnic oraz koszule we o wzorze paisley. Skąd pozyskujecie materiały?
Materiały kupujemy od polskich dostawców, nawiązaliśmy też kontakty u polskich producentów - z czasem planujemy zaopatrywać się również u nich.

Gdzie szukacie inspiracji, wymyślając kroje sukienek i spódnic? Wystąpiłam w sukience Melia na weselu przyjaciół i usłyszałam wiele pozytywnych komentarzy. Moje koleżanki podkreślały, że krój sukienki jest niecodzienny, nieco w stylu retro…
Chętnie sięgamy do popularnej obecnie stylistyki retro, uważając, że historia mody ma bardzo wiele do zaoferowania. Chcemy czerpać z inspiracji, jakie można znaleźć w poprzednich dekadach – jednocześnie dostosowując je do potrzeb współczesnej kobiety (choćby takim drobiazgiem, jak kieszenie, obecne w niemal każdym z naszych modeli).
Jakie macie plany związane z rozwojem marki?
Chcielibyśmy, aby Marie Zélie oferowała szeroki wybór klasycznych i eleganckich fasonów – takich, z których można stworzyć uniwersalną bazę garderoby. Docelowo zamierzamy posiadać kilka sztandarowych modeli, o rożnym kroju, pasujących do różnych sylwetek. Nie zamierzamy jednocześnie rezygnować z krótkich serii, które będą oferowały wyjątkowe i niepowtarzalne propozycje.

Czy Wasze ubrania można przymierzyć również w sklepach stacjonarnych?
Obecnie nie ma takiej możliwości. W trochę dalszych planach jest sieć własnych sklepów, choć nie wykluczamy wcześniejszego podjęcia współpracy z wybranymi butikami. Zamierzamy też od czasu do czasu pojawiać się ze stoiskami na wydarzeniach o tematyce modowej i kobiecej. Aktualnie jednak skupiamy się na poszerzeniu oferty naszego sklepu internetowego.

Dziękuję za rozmowę. Życzę mnóstwa zadowolonych i powracających klientek oraz kolejnych tak ciekawych kolekcji!

Strona internetowa: www.mariezelie.com
Facebook: facebook.com/mariezeliepl
- Justyna

author

Justyna Ziembińska-Uzar

Cześć! Nazywam się Justyna Ziembińska-Uzar i od 2012 roku na swoim blogu opowiadam o ciekawych polskich produktach oraz przedstawiam polskie marki. Moją misją jest promocja patriotyzmu konsumenckiego w codziennym wydaniu. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej, na nowo odkrywając dla siebie hasło "dobre, bo polskie"!


Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Jak pierwszy raz Krzysiek napisał mi o swoich planach byłem w szoku... teraz też jestem w szoku jaj przez tak krótki czas zbudował tak dobrą markę. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jestem pozytywnie zaskoczona, widząc młodą markę, która rozumie branże, albo przynajmniej stara się to robić. Widać, że sesje są przemyślane. W sklepie podane też wszystkie informacje dotyczące stroju, a to rzadkość. No i wybór ambasadorki to strzał w dziesiątkę - blogerka, która przekonuje do jakościowego podejścia do kupowania. Nie wspominając już o tym, że "fizycznie" pasujaca do tej marki. Ale najważniejsze, że nie jest to anonimowa modelka, a rozpoznawalna twarz, dzięki której defacto dowiedziałam się o Marie Zelie. Widać, ze jak promuje to u siebie, jest to szczere. Na koniec same fasony sukienek - bardzo kobiece, nieprzesadzone. Ale też konsekwentne! Wszystko jest spójne.

    OdpowiedzUsuń
  3. 10 lat temu, w Warszawie, panicznie poszukiwałam sukienki na wesele, ale wszystkie sukienki z sieciówek mnie przerażały. Przechodząc obok witryny sklepu z damską odzieżą, nagle zatrzymałam się... Nie mogłam oderwać oczu od przepięknej sukienki o prostym kroju, wyglądała trochę jak z przedwojennej fotografii. Następnym razem odważyłam się wejść do sklepu i przymierzyć tę sukienkę. Pani ekspedientka namówiła mnie również na przymierzenie małej czarnej. Sukienka wyglądała jak worek z zaszewkami, nic szczególnego, ale kiedy ją przymierzyłam to zamarłam z wrażenia. Wszystko było na swoim miejscu i zaszewki i wcięcie w talii, którego wcześniej nie było widać, i piękny dekolt w łódeczkę. Kupiłam tę pierwszą sukienkę i choć wesele zostało odwołane, to wkładałam ja na wiele okazji.
    To była również polska marka, jak na moja kieszeń za droga, ale uważam że warto odłożyć trochę pieniędzy i kupić jakościowy produkt który sprawdzi się przez kilka lat na wiele okazji.
    Nie mam jeszcze sukienki MZ ale mam nadzieję że niebawem nabędę kolejną perełkę ubraniową, bo warto zrobić coś dla siebie żeby czuć się jak z żurnala.
    Życzę twórcom MZ powodzenia i dziękuję za polskość w produkcji.

    Pozdrawiam
    Alina Grzywaczewska

    OdpowiedzUsuń

Komentarze na blogu są moderowane.

NIE PUBLIKUJĘ KOMENTARZY ZAWIERAJĄCYCH LINKI.

Komentarze zawierające treści obraźliwe i złośliwe, a także zawierające reklamy, linki do sklepów i stron firmowych oraz stanowiące wsparcie dla marketingu szeptanego nie będą publikowane.

Moje przeglądy